czwartek, 21 kwietnia 2016

Epilog - Game Over

Majka odeszła. Zwyczajnie, spakowała w walizki siebie i dziewczynki. Przeprowadziła się do ojca na jakiś czas. Mieszkanie wystawiliśmy na sprzedaż, bo ja sam nie potrzebowałem aż tyle przestrzeni, a i ją nie byłoby stać na opłacenia, i ogrzanie takiego metrażu, gdy już powróci do pracy jako kosmetyczka i fryzjerka.

Cały czas zastanawiałem się, jaką w tym wszystkim odegrałem rolę… ja i moi bliscy… ja i moja żona… ja i tyle trupów… ja i mały Kacper Sommers. Chciałem mieć pewność, że postąpiłem słusznie, dlatego ruszyłem do mieszkania Dominiki. Miałem daleko, ale postanowiłem się przejść. Słuchałem muzyki i konsekwentnie stawiałem krok za krokiem, byleby przed siebie.

Pod koniec dnia przychodzi do mych drzwi kołysanka ta

Ludzie zawodzą, pomimo szczerych chęci
Niektóre chwile chcę wymazać z pamięci
Musze zapomnieć, to wszystko jest bez sensu
Nie chce więcej się pojawić o złym czasie i w złym miejscu*(15)

Wszedłem do mieszkania, drzwi były jak zwykle otwarte.
Witaj Patryk – przywitała się Dominika, która właśnie stała przed lustrem w przedpokoju i się perfumowała.
Spojrzałem na chłopca, jedzącego ciastka i grającego na jakimś telefonie. Mój wzrok ponownie padł na Dominikę, znacząco pociągała nosem, co raczej nie było skutkiem lekkiego przeziębiania, a dowodem na to, że jednak nie rzuciła amfetaminy.
Hej – odpowiedziałem smutno, siląc się na nieszczery uśmiech. –Jestem nie w porę? Wychodzisz? – dopytywałem.
Tak, umówiłam się z Nikosiem, jesteśmy razem – pochwaliła się.
Jesteś z młodym Maciejewskim?
No, objął całe królestwo po ojcu. Dziś bar jest nasz.
Kacper zostaje sam? – bardziej stwierdziłem, niż zapytałem.
Jeszcze nie wiem, raczej Karolina do niego wpadnie. Napisze jej SMS-a. Jak Majka?
Wyprowadziła się.
To jak Amanda, wyleciała do Anglii z dzieciakami. – Wyjęła błyszczyk z torebki i zaczęła smarować nim swoje duże usta.
Nie wiedziałem – przyznałem smutno. – Słuchaj, jak chcesz, to ja mogę z nim posiedzieć – zaproponowałem.
Kochany jesteś. – Cmoknęła mnie w policzek. – Lecę, bo się spóźnię. Jak Majka do ciebie nie wróci, to sama cię poderwę. – Puściła do mnie oczko i zalotnie się uśmiechnęła. – Powiedz jej to, to może zmądrzeje. Kacper cię lubi. Popcorn jest w szafce, płatki też, mleka chyba nie ma, ale on woli nawet takie bez. To pa. – Wyszła i trzasnęła drzwiami. Nawet ich nie zamknęła.

Podszedłem do czarnowłosego chłopca w czapce z daszkiem, który skierowany był do tyłu. Jego grzywka nachodziła lekko na oczy, trochę się falowała.
W co grasz? – zapytałem uprzejmie.
Wcisnął mi kawałek ciastka do buzi i pokazał palcem na mały ekranik.
To smok – wyjaśnił. – Zije ogniem w te ludziów. – Uśmiechnął się, ukazując przy tym wszystkie mleczne ząbki.
Fajnie, dasz mi spróbować?
Nie odpowiedział, tylko wcisnął mi tę gierkę w dłonie. Nacisnąłem kilka klawiszy, pojawiło się game over na ekranie, a do drzwi ktoś zastukał. Oddałem chłopcu telefon tłumacząc, że muszę otworzyć.
Ale nie ziostawis mnie? Nie lubie być sam – powiedział, wpatrując się we mnie smutnymi, zielonymi oczami, tak podobnymi do oczu jego ojca.
Tyler też miał taką specyficzną barwę intensywnej, ciemnej zieleni.
W tamtej chwili miałem chęć płakać, cofnąć czas, wybrać inaczej, ale było już za późno. Życie nie posiadało opcji, noszącej tytuł wsteczny.

Otworzyłem drzwi i ujrzałem szczupłego blondynka, wyraźnie na kacu.
Cześć Kamil – przywitałem się.
Napisałeś mi esa, czułem, że tu dłużej zabawisz. – Władował się do środka. – Jak tam mały wojowniku? – zapytał Kacpra. – Piąteczka?
Mały przybił, roześmiał się.
Ledwie usiadłem z powrotem na sofie, a drzwi ponownie się otworzyły. Wszedł Aleks, nadal miał rękę na temblaku. Podszedł do nas i wyciągnął lewice w moją stronę.
Prawą mam ograniczone ruchy – wyjaśnił.
Długo się zastanawiałem czy uścisnąć jego dłoń. W końcu musiałem przyznać, że historia ma takie same zakończenie, jaki był jej początek. Znów byliśmy we trójkę… w czwórkę, jeśliby liczyć Kacpra. Uścisnąłem dłoń Olka. Podniosłem tyłek z kanapy i uścisnąłem go w sposób możliwie jak najbardziej serdeczny.
Siema bracie – powiedziałem ze łzami w oczach.
Siema. – Wypuścił mnie i przywitał się z Kamilem. Potem przykucnął przy Kacperku i z torby sportowej, założonej na skos, wyjął grę planszową. – To chińczyk, grałeś kiedyś w chińczyka?
Kacper pokręcił głową i to tak intensywnie, że aż spadła mu z niej czapka. Nie przejął się tym ani trochę, nawet jej nie podniósł, by ponownie założyć.
To my cię nauczymy. Rozpakujesz?
Eheś – odpowiedział i zabrał się za odpakowywanie prezentu. Miał prawie trzy lata, nie miał ojca, nie miał… tak właściwie, to nie miał nawet matki.
Ty też uważasz, że zrobiłem źle? – zapytałem Aleksa wprost.
Teraz już nietleniony, a rudawy blondyn spojrzał na mnie szmaragdowymi, smutnymi oczami i chwilę tak trwał, w tych kuckach zanim odpowiedział:
Nie mam zdania.
A ty Kamil? – dopytywałem tego drugiego, który rozsiadł się obok Kacperka i pomagał mu z kolorowym papierem w wyścigówki.
Ja... staram się nie oceniać. Jest Kacper, jest tu i… i liczy się tylko przyszłość.

Lozpakowałem! – zawołał trzylatek i z zadowoleniem stanął na kanapie nóżkami, podskoczył kilkakrotnie i nachylił się po dżinsową czapeczkę z daszkiem. Założył ją na swoją głowę i zeskoczył radośnie na podłogę.
Olek wskazał głową na stół, a Kamil zabrał z niego dwie puste butelki po piwie. Wyniósł je do kuchni i powrócił, gdy ja właśnie zajmowałem miejsce. Aleks usiadł na pufie, dokładnie naprzeciw mnie i Kacpra, Kamil zajął miejsce w fotelu, niczym pan domu i to taki zaspany, z wyraźnym kacem, który najwyraźniej go męczył od rana i nie chciał odpuścić. Rozłożyliśmy plansze i pionki w zaniedbanym, brudnym, śmierdzącym papierochami oraz wódą mieszkaniu, w którym całe swoje przyszłe dzieciństw miał spędzić, teraz jeszcze tak mały, Kacper Sommers.

Wykorzystane utwory:
*(15) Chada - Pod koniec

A teraz prośba do czytelników:
Chciałbym, by każdy kto przeczytał, dał choć krótki komentarz od siebie pod tym epilogiem. Dzięki temu będę wiedział ilu was dokładnie było. Proszę, by nawet ci, którzy trafią tutaj za kilka miesięcy, za rok, dwa lub dziesięć lat, spełnili to moje końcowe, jeśli chodzi o tą opowieść, życzenie.
Pozdrawiam i z góry dziękuję.

5 komentarzy:

  1. Bardzo podobała mi sie ta opowieść. Szkoda mi Patryka, bo po tym jak został namówiony i zaangażował się w sprawę Kacperka rozsypał sie jego związek z Majką. Patryk myślał, że robi dobrze, wierzył, że Domi się zmieni a przez całą te sytuacje on sam stracił żonę i córki oraz został zwolniony.Szkoda mi też Antka bo go lubiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sam tytuł wskazuje na to,że dużo Szczęścia to w tym opowiadaniu nie będzie,ale wg mnie za dużo tu tragedii. Szkoda mi Tylera odebrał sobie życie, bo myślał,że jego syn nie żyje, a tak naprawdę to Kacper był Bardzo szczęśliwy U cioci i wujka. Kacpra tez mi szkoda,bo Domi mu nie zapewnia nic jedzenie,opieka, nic kompletnie. Trudno mi oceniać decyzję Patryka chciał dobrze,a wyszło jak wyszło jiz chyba lepiej gdyby Kacper wyjechał z Julia i Darkiem. Majka nie powinna odejść,powinna być z Papryki i razem coś zrobić dobrego dla.Kacpra,może nawet postarać się o rodzinę zastępcza dls Niego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Życie Olka, Kamila i Patryka zatoczyło koło, pomimo tego wszystkiego co się wydarzyło znowu spotkali się jak kiedyś, jak przyjaciele.
    Odnoszę wrażenie, że Patryk teraz żałuje podjętej decyzji i bardzo chętnie cofnąłby czas i postąpił inaczej, ale niestety, tak się nie da i trzeba się z tym pogodzić.
    Niestety Dominika raczej się nie zmieniła, nawet dla cudem odzyskanego synka, gdyby nie Patryk, to zostawiłaby go samego i poszłaby się bawić z Nikosiem.
    Szkoda, że Majka zostawiła Patryka, wydaje mi się , ze nie mogła mu wybaczyć, że doprowadził do tego, że Kacperek wrócił do Dominiki, ale przecież nie można karać kogoś za to w co
    wierzy. A Patryk wierzył, że postępuje słusznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czułam, że zakończenie mnie zdołuje i mam ci za to ochotę nakopać, ale z drugiej strony, to jest takie zakończenie "po naszemu", a nie przereklamowane, na siłę osłodzone. Myślę, e gdyby ta historia zakończyła się dobrze, to byłaby spieprzona, że to właśnie dzięki temu końcowemu motywowi skłania do refleksji i wzbudza tak silne emocje.
    Wierzyłam, że Aleks jest dobry? Wierzyłam w to od początku, no i proszę, odwiedza Kacperka, interesuje się nim! Szkoda tylko, że mu się z żoną nie ułożyło, ale obawiam się, że oni z sobą nie byli szczęśliwi. Szkoda, że nie było o nich więcej.
    Pozdrawiam i dzięki za zakończoną historię, bo coraz więcej się urywa, zamiast doprowadzać sprawę do końca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co tu dużo mówić? Historia porywa, bohaterowie i ich decyzje niejednokrotnie wkurzają niemiłosiernie, a zakończenie wyciska łzy - dosłownie.
    Bardzo podobają mi się postacie, to, że nie są podzielone na tych dobrych i złych, ale są wielowymiarowe i czasami trochę zagubione. Ich wady sprawiają, że wszyscy są tacy bardziej ludzcy, bliscy - Dominika z tą swoją beztroską i brakiem rozsądku jako matka marnotrawna, Majka, która trochę za bardzo się czepia i wciąż się denerwuje, ale w gruncie rzeczy pragnie dobra i wreszcie Patryk, który wzbudza chyba najbardziej skrajne emocje, bo ma najwięcej twarzy, najwięcej sekretów i najwięcej problemów. Chociaż z drugiej strony... przecież poznajemy go tak dobrze tylko dlatego, że to on opowiada tę historię; gdyby wysłuchać pozostałych bohaterów, okazałoby się, że każdy z nich skrywa w sobie tyle samo, a może i więcej. Idąc dalej - czy tego samego nie można powiedzieć o każdym z nas? Nie jesteśmy płascy i jednoznaczni, każdy z nas ma swoją jaśniejszą stronę i tę ciemniejszą, a wybory, których dokonujemy, nierzadko okazują się tak samo "trafne", jak ostatnia decyzja Patryka. A świat, w którym żyjemy... czasem jest po prostu Światem Niemiłości.

    OdpowiedzUsuń